czwartek, 27 sierpnia 2009

Strzelnica klubowa - dlaczego nie

Co powstrzymuje mnie przed pójściem na profesjonalną strzelnicę (w nieco nieprofesjonalnym budynku, ale nie szata cegłówki zdobią człowieka strzelnicę), którą w chwili pisania mam za plecami?
  1. Nie chcę jak pisze Alicja Ziaja by "całe moje życie uzależnione i związane było ze strzelectwem sportowym", nie chcę też spędzać 260 dni w ciągu roku na zgrupowaniach i zawodach".
  2. Treningi są w określone dni tygodnia, w określonych godzinach, a jestem człowiekiem niezależnym, który w każdej chwili chce mieć możliwość decydowania czy dziś chce mu się strzelać czy nie.
    1. jeśli mu się chce - czy strzelnica będzie otwarta (raczej nie)
    2. jeśli mu się nie chce - i tak musi pójść na trening
  3. Średnia wieku - to raczej zabawa dla dzieci, których rodzice chcą, by spróbowało czegoś nowego, by odnosiło sukcesy, bo sami kiedys chceli postrzelać i teraz każą dziecku spełniać swoje marzenia ;)
    1. gdzie bym tam przyjęli kogoś dwa razy starszego, kto nie trafia za każdym razem w środek tarczy
  4. Żeby regularnie trenować, trzeba mieć czas (moze i by się znalazł), chodzić na treningi, strzelać tylko wybrane konkurencje (bez udziwniania o własne pomysły), być zależnym od trenera kogoś, kto najpierw (i znów odwołam się go bloga kadrowiczki: "skupi 10 strzałów na tarczy na tyle dobrze, że organizator zawodów (...) zaproponuje systematyczne treningi".
  5. Moja wizja odbiega nieco od siedzenia kilka godzin dziennie w dusznym garażu na strzelnicy, gdzie absolutnie nie nauczę się nic o taktyce (choć czy strzelectwo sportowe ma cokolwiek z nią wspólnego?), czy nie pobiegam z pistoletem po lesie strzelając do Francuza w kapelusiku... ISSF chyba by mnie zlinczowała za coś takiego xD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz