wtorek, 2 listopada 2010

Medialne show cz. I

Zawsze mi się wydawało, że dziennikarz to erudyta, omnibus, człowiek wiedzący o czym pisze, znający poruszany temat lub przyjamniej gotowy zaczerpnąć wiedzy w ramach uzupełnienia niewiedzy o świecie. Niestety coraz częściej przekonuję się, że tak nie jest, również w przypadku pisania o zdarzeniach, w których jedną z ról gra człowiek, a drugą - wiatrówka. Z ciekawości przejrzałem kilkanaście (kilkadziesiąt?) stron, żeby sprawdzić co ciekawego (często niestety tragicznego) działo się w dobiegającym powoli do końca 2010 roku. Oto krótki przegląd dziennikarskich kwiatków.

Styczeń

25.01 Warszwa: Okjazuje się,że "sezon na wiatrówki" trwa cały rok. Pierwsze znalezione odnotowane przez media zdarzenia miało miejsce 25 stycznia. W Warszawie ktoś wymyślił sobie, że będzie strzelał do tramwajów. To jak zrelacjonował to wydarzenie jeden z portali to standard - wszak sensacja jest najważniejsza. Z tym, że "Chwile grozy przeżyli pasażerowie tramwaju linii nr 4" gdzie "pojazd został ostrzelany", a"policjanci szybko złapali snajpera", kltóry "zaatakował popularną czwórkę" trudno polemizować. Język jak język nastawiony na sensację.
Ciekawostką może być to, że policjanci byli w stanie "usłyszeć zza drzwi odgłos przeładowywanej broni" Dodać należy, że w mieszkaniu znaleziono "pistolet pneumatyczny, metalową kulkę oraz niewielkie ilości narkotyków". Eh. Naiwny. A ja zawsze wierzyłem reklamie i kupowałem śrut zamiast kulek, bo podobno ma większą celność... Odgłos przeładowywanej broni? Czyżby przeładowanie wiatrówki było głośniejsze niż przeładowanie broni palnej?

Luty

18.02 Suliszewo: W lutym już było mniej śmiesznie, "10-letni chłopiec podczas zabawy wiatrówką postrzelił 13-latka w głowę" widnieje tytuł. Tutaj nie trudno szukać winnych - "gdzie byli rodzice" to pytanie, które jako pierwsze powinno nam pojawić sie w głowie. Takich rodziców bez wyobraźni nie chcemy. Na szczęście jak czytamy dalej: "13-latek przeżył postrzał. Lekarze wyjęli śrut z głowy chłopca, który utknął pomiędzy czaszką a skórą".

Marzec

13.03 Wańkowa: Marzec zaczął się w mediach tragikomicznie: "Nie chciała strzelać do pudełka zapałek stojącego na głowie konkubenta". Takie pomysły mogą mieć tylko niepełnosprawni psychicznie lub zamroczeni alkoholem (albo to u to). W tym przypadku były to "3 promile w wydychanym powietrzu". Co gorsza miło się nie skończyło, ponieważ po odmowie wykonania "zadania" z pudełkiem zapałek 46-letni mężczyzna wszczął awanturę grożąc pobiciem. Zagroził też, że będzie strzelał do konkubiny. Resztę wieczoru spędził w areszcie.
16.03 Chorzelów: Trzy dni później pojawiła się informacja o 17-latku, który z niewiadomych przyczyn strzelał do 15-latka jadącego rowerem.
24.03 Reszel: Znów historia o 17-latku, który tym razem postrzelił swoją rówieśniczkę w twarz. Do zdarzenia doszło na klatce schodowej, gdzie dwóch nastolatków bawiło się wiatrówką. Gdyby chłopak strzelił kilka centymetrów wyżej dziewczyna mogłaby stracić wzrok.
25.03 Wierzbnice: Tym razem ktoś prawdopobonie z premedytacją strzelał do koni. I tutaj widać, że ktoś się przyłożył do tego, o czym pisał. Tym razem zacytuję cuit więcej: "W Polsce każdy może stać się posiadaczem broni pneumatycznej. Wiatrówki i pistolety gładkolufowe nie są wedle ustawy bronią. To nie znaczy jednak, że nie mogą dotkliwie zranić". Jeśli jest tak jak piszą, że "najgłębsza rana (...) sięga ok. 10 cm w głąb" i że postrzelono 3 konie, to zakładam, że nie było to przypadkowe postrzelenie.

Kwiecień

1.04 Łazy Duże: 1 kwietnia to data, kiedy nie wszystko bierzemy na poważnie. Ale czy i tak powinniśmy zrobić tym razem? Oto jest pytanie:
wspolczesna.pl pisze: "Ktoś strzelał do 78-latka (...) poszkodowany miał zakrwawioną dłoń (...) spacerował po lesie, gdy nagle poczuł ból w ręce. Zauważył, że jego dłoń jest cała we krwi. W okolicy kciuka miał ślady śrutu. Później w miejscu zdarzenia ODNALAZŁ ŁUSKĘ."
No jak takie bzdury czytam to aż mnie krew zalewa. Mam trochę łusek od kulek bb i śrutu w piwnicy. Chce ktoś?
7.04 Radomsko: Artykuł z cyklu "jak potężna może być moc wiatrówki", Oto co czytamy na fakt.pl (trzeba przyznać, że mają rozmach): "Zdzisław T. (...) postanowił po zakrapianej imprezie zabawić się w snajpera. Z wiatrówki strzelał do pustych puszek po piwie. Nie przestał nawet wtedy, gdy na podwórko wyszła jego sąsiadka! (...) Rozległ się suchy trzask i chwilę później krzyk kobiety. (...) Z jej głowy sączyła się struga krwi. (...) Śrut z wiatrówki przebił jej małżowinę uszną, przebił kość czaszki, móżdżek i zatrzymał się dopiero na kości - wewnątrz czaszki." Brrr... aż mnie ciarki przeszły. Jaką to mogło mieć moc? Poza tym nazywanie wiatrówki strzelbą to chyba kolejna przesada. No ale tak. Fakt - to wszystko wyjaśnia.

15.04 gm. Stare Juchy: 21-latek postrzelił 8-letniego chłopca. Tym razem śrut zatrzymał się na uchu (nie przebijając kości czaszki, móżdżka i nie zatrzymując się wewnątrz czaszki!).
19.04 gm. Łęki Szlacheckie: Dwóch nastolatków (17 i 19 lat) strzelając za stodołą do puszek postrzeliło ośmioletniego chłopca. Zdarzenie było na tyle nieszczęśliwe, że chłopca postrzelonego prosto w serce. Zmarł podczas reanimacji. Podobno - jak relacjonuje jeden z mieszkańców - "ten mały zabrał chłopakom wiatrówkę, a jeden z nastolatków chciał mu ją odebrać. I wtedy broń wystrzeliła". Prokurator potwierdza: do strzału musiało dojść z bliskiej odległości.
23.04 Łodź: Dla zabawy jakiś debil strzelał z wiatrówki do gimnazjalistów. Poszkodowane zostały 3 osoby w wieku 14-16 lat. Skończyło się na szczęście na sińcach i rozciętej skórze. Zatrzymany mężczyzna w rozmowie z policjantami oświadczył, że "strzelał dla rozrywki, a broń kupił sobie w sklepie z militariami".
Niestety takie przypadki dysmózgowia dają argumenty fanatykom delegalizacji czegokolwiek.
20.04 Żurawica: 16-latek postrzelił 13-letniego kolegę podczas "zabawy" z wiatrówką w garażu. I z pewnością wiatrówka była własnością chłopca, a nie żadnego z rodziców, którzy nie potrafili jej należycie zabezpieczyć.

26.04 Lublin: Strzelanie z balkonu to już nie nowość - tym razem w wykonaniu 16-latka. Jak tłumaczył "chciał sprawdzić, czy wiatrówka dobrze działa" Trafił przechodnia w rękę. Jeśli wierzyć relacji mmlublin.pl "nieletni przyznał, że z balkonu oddał około 80 strzałów by sprawdzić czy wiatrówka dobrze działa". Dlaczego nie wierzyć? Ano dlatego, że w dalszym ciągu mowa jest o... "replice karabinku" i "plastikowych kulkach". Według poszkodowanego nie odniósł on żadnych obrażeń innych obrażeń oprócz zaczerwienienia na łokciu. A to ci zabłąkana kulka ASG i sensacja. Ciekawe jaką moc to miało i z którego piętra strzelano... Pewnie był to Karabinek snajperski G36K o prerażającej mocy 0,5 J i zasięgu 25-30 m, a strzelano z 10 piętra..
Już jutro ciąg dalszy bełkotu i prawd objawionych na temat wiatrówek z miesięcy maj-sierpień.

By Hellerhoff (Own work) [CC-BY-SA-3.0], via Wikimedia Commons

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz