Pamiętacie Duck Hunt lub Hogan's Alley, które wykorzystywały miecz świetlny pistolet Pegasusa? Mimo, że chciałoby się do tego siąść raz jeszcze przypomnieć sobie tamte piękne czasy, to chyba jednak XXI wiek zawitał już na dobre w grach wideo...
Wiatrowki
wtorek, 11 grudnia 2012
Duck Hunt to już przeszłość
sobota, 29 stycznia 2011
Ruchomy cel
Jakiś czas temu pisałem o wszystkich możliwych celach, do których można strzelać. O ile wciąż jeszcze myślę nad rozwiązaniami, które można by zastosować przy budowie celu ruchomego, o tyle rozwiązanie takie już istnieje. Trzeba tylko wydać odpowiednią ilość pieniążków. Tanie to to nie jest, bo kosztuje coś w granicach 330$, ale zabawa na pewno murowana. A wygląda to to tak:
Gamo Moving Target System
Fast Fire Fun
Jedna z konkurencji, która gdzieś umknęła podczas ubiegłorocznych wpisów dotyczących do czego i jak można strzelać. Niby nic wielkiego, każdy mógł wymyślić, ale o ile wierzyć internetowi ma to nawet swoją nazwę. Fast Fire Fun. Zasady są proste: odległość 10 metrów, 8 puszek po coli, pepsi lub czymś innym jeszcze (nie sprecyzowano czy 0,33 czy 0,5) i staramy się "zdjąć" wszystkie cele w jak najkrótszym czasie. Rekord w Anglii to podobno poniżej trzech sekund na 8 puszek.
By Usien (Own work) [GFDL or CC-BY-SA-3.0-2.5-2.0-1.0], via Wikimedia Commons |
niedziela, 19 grudnia 2010
Kulochyt - testy
Wczorajsze testy skonstruowanego kilka dni temu kulochwytu wypadły obiecująco :) Jest do poprawienia kilka szczegółów, ale ogólnie rzecz biorąc to jest to! Filmik z testów do oberzenia tutaj. Wnioski z testów poniżej:
Zalety:
Zalety:
- możliwość mocowania dowolnych tarcz w postaci dwóch kartek A4
- bardzo dobre wyłapywanie śrutu
- 10 warstw ulotek, reklam i gazet w zupełności wystarcza, aby kulki nie dolatywały do ostatniej, złożonej z blaszek warstwy
- konieczność wymiany warstwy makulaturowej po 200-400 trafieniach (najlepiej to zrobić, kiedy kulki dolatują do ostatniej - "blaszanej" warstwy (można to zrobić w trakcie zmiany kolejnej tarczy)
- poprawa sposobu mocowania kartek z tarczami/figurami
sobota, 18 grudnia 2010
Wiatrówka zamiast pędzla
O tym, że śrut przelatujący przez rzeczy codziennego użytku może być wdzięcznym tematem fotografii, większość pewnie już się przekonała oglądając galerie tego typu. Ale czy ktoś wiedział, że wiatrówki można używać równie dobrze zamiast pędzla? Jak dla mnie takie zastosowanie wygrywa. Ktoś może próbował? :)
![]() |
By Michał460 (Own work(own work by uploader)) [Public domain], via Wikimedia Commons |
Wypadek

a
piątek, 17 grudnia 2010
Budujemy eko kulochwyt
Koszt kulochwytu to 30-70 zł mieszczącego tarczę 14x14 cm. Poza jego główną zaletą dla strzelań w pomieszczeniach ma dwie wady: 1. trzeba wydać odpowiednią kwotę 2. jest mało uniwersalny. Te wady przekształcają się w zalety, jeśli zdecydujemy się zrobić kulochyt samodzielnie, plus dojdzie do tego oczywiście satysfakcja. Można też strzelać do pojemnika po płynie do spryskiwaczy wypchanego szmatami, ale prezentuje się to średnio. Któregoś grudniowego dnia postanowiłem więc skonstruować coś bardziej uniwersalnego i taniego, wykorzystując powszechnie dostępne przedmioty. Jedyny wydatek jaki nas czeka to klej. Ale po kolei:
Nasz kulochwyt zrobimy z:
Krokiem pierwszym jest przecięcie kartonu na pół. Może być dowolnego rozmiaru, ale ten prezentowany na zdjęciu okazał się wręcz idealny.
Odmierzamy i zaznaczmy odległość równą połowie szerokości kartonu
A następnie przy pomocy nożyka do tapet lub nożyczek dzielimy go na dwie części.
Nasuwamy jedną część na drugą najciaśniej jak można,
I dopasowujemy wybrany format kartek, których zamierzamy używać jako tarcz - w tym przypadku A4.
Odmierzamy odległość na jaką musimy przyciąć jeszcze karton, aby kartka była dopasowana idealnie do szerokości kartonu,
zaznaczamy,
i odcinamy niepotrzebną część.
Środek nie będzie nam już do niczego potrzeby.
Pozostałe dwie części zakładamy jedną na drugą dopasowując do siebie na ścisk,
i sprawdzamy jak jeszcze dopasowanie naszej tarczy,
a w tym przypadku dwóch tarcz. Jeśli wszystko pasuje,
sklejamy z tyłu taśmą obie części (można też skleić w środku),
a następnie bierzemy się za stworzenie czegoś na czym nasz "kulochyt" powiesimy. W tym przypadku padło na sznurek.
Tak się szczęśliwie złożyło, że ten model kartonu był jakby idealnie przygotowany pod tą konstrukcję :) Przez jeden
i drugi otwór w górnej części kartonu
Wystarczyło przewlec sznurek,
przyciąć go na odpowiedniej długości
i związać.
I już można zawiesić. Najlepiej ten etap przeprowadzić najpóźniej w tym momencie, zanim jeszcze będziemy wypychać wnętrze kartonu.
Teraz bierzemy się za wypełnienie. Jeśli ktoś zbierał blaszki dołączane do listów i zawiódł się zmianą regulaminu operatora, który teraz wymaga także i kopert, żeby określoną ich ilość wymienić na gadżety, może spokojnie ich użyć do wzmocnienia tekturowej na razie konstrukcji. Krok pierwszy to posegregowanie blach wg rozmiarów,
a następnie ułożenie ich jedna obok drugiej, tak, aby jak najszczelniej do siebie je przypasować. W ten sposób stworzymy przód, który nie rozleci nam się tak szybko, jakby rozleciał się sam karton.
Na początku blaszki miały być mocowane na plastelinie, ale rozwiązanie to okazało się nieskuteczne. Z uwagi na to, że większość blaszek miała z jednej strony pozostałości po kopertach, postanowiłem skorzystać z najnormalniejszego w świecie kleju
A jeśli i ten okazywał się mało skuteczny, do gry przystępowała obustronna taśma klejąca.
Blaszki kleimy ściśle obok siebie, tak aby jak najdokładniej wypełniły wnętrze naszego kulołapu.
Po przyklejeniu wszystkich blaszek sprawdzamy jakość klejenia
potrząsając kartonem, albo np. podważając blaszki długopisem.
Te odpadające poprawiamy, aż do momentu, kiedy nic ich nie oderwie od tektury. Swoją drogą wie ktoś może jakim klejem są przyklejane te blaszki do kopert? Byłby idealny :)
Z uwagi na to, że od takiej blaszki śrut najprawdopodbniej by rykoszetował, zdecydowałem o jeszcze jednej warstwie, tym razem z makulatury - czyli w końcu kolorowe ulotki i reklamy znajdą swoje przeznaczenie. Po kilku strzelaniach będą wyglądały jeszcze gorzej niż po wrzuceniu ich do niszczarki :) Ostatecznie wygląda to tak: karton, blaszka, makulatura. I wszystko powinno być pięknie :)
Makulaturę absolutnie do niczego nam nie potrzebną kładziemy na blaszki, tworząc kulochwyt prawie taki sam jaki otrzymalibyśmy z książki telefonicznej, tyle tylko, że ze wzmocnionymi plecami i wymiennym wkładem, gdy ten nam się zużyje, poza tym ze zdecydowanie łatwiejszym montażem tarcz.
Na sam koniec naprawiamy drobne usterki, które mogły wydarzyć się podczas montażu,
Zaginamy fragmenty kartonu, które stworzą nam idealny uchwyt do kartek - tarcz.
I sprawdzamy jak to się wszystko razem trzyma :)
Tarcza po prawej - OK.
Tarcza po lewej - OK.
Ostatecznie całokształt prezentuje się w ten sposób. Teraz pozostaje już tylko czekać na jakiś dzień, w którym nie da się wyjść na dwór a będziemy mieli niezmierną ochotę postrzelać (czyli np. taki dzień jak te obecne zimowe) i testować, usprawniać, testować, usprawniać. Być może tych wszystkich kartek nasza konstrukcja nie przeżyje, ale sezon zimowy powinna. Z uwagi na - jakby nie patrzeć - prowizoryczną konstrukcję na początek sprawdzę jej funkcjonalność na czymś poniżej 5 Jouli :) Filmik z testów niebawem.
Jeśli ktoś chce wykonać coś takiego robi to na własną odpowiedzialność :) Zrzekam się bez wyjątków odpowiedzialności za straty lub uszkodzenia każdego rodzaju, które mogą wystąpić w przypadku korzystania z technologii tutaj przedstawionej.
Nasz kulochwyt zrobimy z:
- kartonu zwiniętego z jakiegoś marketu w tym konkretnym przypadku po warzywach
- blaszek dołączanych do listów przez jednego z operatorów pocztowych
- makulatury
- początkowo w planach była też plastelina, ostatecznie zamieniona na superklej
- nożyczek / nożyka do tapet
- miarki
- ołówka
- taśmy klejącej (jedno- i obustronnie)
- kawałka sznurka
Krokiem pierwszym jest przecięcie kartonu na pół. Może być dowolnego rozmiaru, ale ten prezentowany na zdjęciu okazał się wręcz idealny.
Odmierzamy i zaznaczmy odległość równą połowie szerokości kartonu
A następnie przy pomocy nożyka do tapet lub nożyczek dzielimy go na dwie części.
Nasuwamy jedną część na drugą najciaśniej jak można,
I dopasowujemy wybrany format kartek, których zamierzamy używać jako tarcz - w tym przypadku A4.
Odmierzamy odległość na jaką musimy przyciąć jeszcze karton, aby kartka była dopasowana idealnie do szerokości kartonu,
zaznaczamy,
i odcinamy niepotrzebną część.
Środek nie będzie nam już do niczego potrzeby.
Pozostałe dwie części zakładamy jedną na drugą dopasowując do siebie na ścisk,
i sprawdzamy jak jeszcze dopasowanie naszej tarczy,
a w tym przypadku dwóch tarcz. Jeśli wszystko pasuje,
sklejamy z tyłu taśmą obie części (można też skleić w środku),
a następnie bierzemy się za stworzenie czegoś na czym nasz "kulochyt" powiesimy. W tym przypadku padło na sznurek.
Tak się szczęśliwie złożyło, że ten model kartonu był jakby idealnie przygotowany pod tą konstrukcję :) Przez jeden
i drugi otwór w górnej części kartonu
Wystarczyło przewlec sznurek,
przyciąć go na odpowiedniej długości
i związać.
I już można zawiesić. Najlepiej ten etap przeprowadzić najpóźniej w tym momencie, zanim jeszcze będziemy wypychać wnętrze kartonu.
Teraz bierzemy się za wypełnienie. Jeśli ktoś zbierał blaszki dołączane do listów i zawiódł się zmianą regulaminu operatora, który teraz wymaga także i kopert, żeby określoną ich ilość wymienić na gadżety, może spokojnie ich użyć do wzmocnienia tekturowej na razie konstrukcji. Krok pierwszy to posegregowanie blach wg rozmiarów,
a następnie ułożenie ich jedna obok drugiej, tak, aby jak najszczelniej do siebie je przypasować. W ten sposób stworzymy przód, który nie rozleci nam się tak szybko, jakby rozleciał się sam karton.
Na początku blaszki miały być mocowane na plastelinie, ale rozwiązanie to okazało się nieskuteczne. Z uwagi na to, że większość blaszek miała z jednej strony pozostałości po kopertach, postanowiłem skorzystać z najnormalniejszego w świecie kleju
A jeśli i ten okazywał się mało skuteczny, do gry przystępowała obustronna taśma klejąca.
Blaszki kleimy ściśle obok siebie, tak aby jak najdokładniej wypełniły wnętrze naszego kulołapu.
Po przyklejeniu wszystkich blaszek sprawdzamy jakość klejenia
potrząsając kartonem, albo np. podważając blaszki długopisem.
Te odpadające poprawiamy, aż do momentu, kiedy nic ich nie oderwie od tektury. Swoją drogą wie ktoś może jakim klejem są przyklejane te blaszki do kopert? Byłby idealny :)
Z uwagi na to, że od takiej blaszki śrut najprawdopodbniej by rykoszetował, zdecydowałem o jeszcze jednej warstwie, tym razem z makulatury - czyli w końcu kolorowe ulotki i reklamy znajdą swoje przeznaczenie. Po kilku strzelaniach będą wyglądały jeszcze gorzej niż po wrzuceniu ich do niszczarki :) Ostatecznie wygląda to tak: karton, blaszka, makulatura. I wszystko powinno być pięknie :)
Makulaturę absolutnie do niczego nam nie potrzebną kładziemy na blaszki, tworząc kulochwyt prawie taki sam jaki otrzymalibyśmy z książki telefonicznej, tyle tylko, że ze wzmocnionymi plecami i wymiennym wkładem, gdy ten nam się zużyje, poza tym ze zdecydowanie łatwiejszym montażem tarcz.
Na sam koniec naprawiamy drobne usterki, które mogły wydarzyć się podczas montażu,
Zaginamy fragmenty kartonu, które stworzą nam idealny uchwyt do kartek - tarcz.
I sprawdzamy jak to się wszystko razem trzyma :)
Tarcza po prawej - OK.
Tarcza po lewej - OK.
Ostatecznie całokształt prezentuje się w ten sposób. Teraz pozostaje już tylko czekać na jakiś dzień, w którym nie da się wyjść na dwór a będziemy mieli niezmierną ochotę postrzelać (czyli np. taki dzień jak te obecne zimowe) i testować, usprawniać, testować, usprawniać. Być może tych wszystkich kartek nasza konstrukcja nie przeżyje, ale sezon zimowy powinna. Z uwagi na - jakby nie patrzeć - prowizoryczną konstrukcję na początek sprawdzę jej funkcjonalność na czymś poniżej 5 Jouli :) Filmik z testów niebawem.
Jeśli ktoś chce wykonać coś takiego robi to na własną odpowiedzialność :) Zrzekam się bez wyjątków odpowiedzialności za straty lub uszkodzenia każdego rodzaju, które mogą wystąpić w przypadku korzystania z technologii tutaj przedstawionej.
Subskrybuj:
Posty (Atom)